środa, 19 listopada 2014

Talia osy w latach pięćdziesiątych? Gorsety.


Skąd kobiety w latach pięćdziesiątych brały niesamowicie chudą talię? Jak to się działo, że talia modelek Diora była szczuplejsza niż reszta ich ciała? To wszystko zasługa gorsetów.

Jeśli komuś wydawało się, że po I wojnie światowej gorsety zniknęły - mylił się. Gorsety nadal istniały, tak jak robiły to przez wiele wieków - nie jest tak łatwo wyplenić tę tradycję. Co prawda w latach dwudziestych i trzydziestych przybrały bardziej formę "spłaszczającą" - chodziło w końcu o posiadanie chłopięcej sylwetki. Ale w 1947 roku razem z debiutem New Look Diora, gorsety podkreślające talię znowu weszły w modę. 

Noszenie gorsetów powszechnie propagowano: nieważne czy ktoś był już szczupły czy nie - każda kobieta powinna nosić je nosić, a jeśli miała nadwagę to najlepiej sprawdzały się te z fiszbinami. Należało je nosić w miejscach publicznych, na tańcach a nawet podczas ćwiczeń sportowych. Kobieta bez gorsetu była uznawana za ubraną niewłaściwie - przypominało to bardzo XIX wieczne myślenie.

Gorsety robiono głównie z nylonu i gumy lateksowej - spłaszczały one brzuch i biodra. Było to jednak oferowane młodszym kobietom - starszym bardziej przydawały się te "tradycyjne".

PIERWSZY RODZAJ GORSETÓW

Gorsety bez dużej ilości fiszbin, rozciągliwe.

Jak widać gorsety te odchudzały również biodra.
Jeśli zastanawia was jak się wtedy siadało - podejrzewam, że z powodu elastycznego materiału było to dosyć łatwe.


Jakie efekt dawały takie gorsety:



DRUGI RODZAJ GORSETÓW

Co jednak kiedy chciało się mieć naprawdę wspaniałą talię? Wtedy uciekano się do bardziej tradycyjnych metod - używano gorsetów, które z wyglądu przypominały te XIX wieczne, ale były o wiele krótsze.


Ten gorset był sprzedawany przez firmę Saks Fifth Avenue.




Jak widzicie gorsety mogły być łączone ze stanikami.
W latach pięćdziesiątych rodzajów gorsetów było sporo - można było nosić te elastyczne, albo tylko pasy-gorsety, gorsety łączone ze stanikami bądź gorsety podobne do XIX wiecznych, takie jak tu:

Kadr z filmu "New 1940's Look Underwear"
Cały filmik z tym gorsetem:


Jeśli chodzi o Polskę to niestety nie wiem jak to było z gorsetami. Moja mama opowiadała mi, że babcia nosiła gorset. W pewnej książce o modzie powojennej (o której będzie jeszcze na blogu mowa) pewna kobieta wspominała, że gorset i halkę przysłała jej rodzina z Anglii.

Nie jestem pewna tego, czy wszystko co tu napisałam jest prawdą - informację brałam z internetu i z anglojęzycznych stron. Jeśli znajdziecie jakiś błąd, dajcie mi znać, bo nie chciałabym być niedoinformowana. :D

czwartek, 13 listopada 2014

Co jest dobre a co złe w Burdzie Vintage? / opinia

Od dawna wyczekiwałam tego magazynu. Miałam nawet zamiar sprowadzić go z Niemiec, ale na szczęście - został wydany również w Polsce! Odetchnęłam z ulgą. Z niecierpliwością wyczekiwałam momentu, kiedy będę mogła wyprawić się po niego do Empiku. I wreszcie nadarzyła się stosowna okazja. Nabyłam Burdę Vintage, otworzyłam i...się rozczarowałam.

CO JEST ZŁE?
Może nie powinnam zaczynać od złych rzeczy, ale niestety to wydanie burdy posiada ich wiele. Dlaczego? Obawiam się, że postanowiono "uwspółcześnić" lata 50-te - spódnice zaczynają się od bioder, talii w sukienkach kompletnie brakuje. W ten sposób wydano na świat małego, retro podobnego potworka, który jednak nijak ma się do wspaniałego stylu lat pięćdziesiątych. 

Przykłady:
 


Co jest źle? Spódnica zaczyna się OD BIODER, brakuje kompletnie tak charakterystycznej dla lat 50-tych talii.



Co jest źle? Znowu brakuje talii, tu nawet nie jest ona zaznaczona.




Co jest źle? Znowu talia i dziwny wykrój sukienki.
 Jak widzicie ewidentnym problemem Burdy jest albo zbyt obniżona talia albo jej kompletny brak. Przez próby zrobienia z lat pięćdziesiątych - lat współczesnych, stroje kompletnie straciły swój urok. Sukienka koktajlowa ma dwa różne ramiączka w ramach "artyzmu". Różowa, rozkloszowana sukienka jest po prostu różową, niezbyt rozkloszowaną sukienką.

CO JEST DOBRE?

Znalazłam jeden na dwanaście fasonów, który w pełni odpowiada oryginałowi:



Kostium "a la New Look" jest prawie dobry, jednak spódnica zaczyna się od bioder. Wystarczy jednak kilka obróbek i będzie idealny.


Nie mam również zastrzeżeń do sweterka z paskiem w talii (i to tej odpowiedniej talii!):


Nie porównywałam tylko zdjęć do obrazków, sprawdzałam również wykroje. Dobre jest to, że wykroje można przekształcić. Szkoda tylko, że muszę to robić - miałam nadzieję dostać je gotowe.

Można by pomyśleć, że wydawcy nie wiedzieli po prostu czym są lata 50-te. Niestety - przed każdym strojem są pokazywane przykłady sukienek modelek, aktorek z tamtych lat. I różnice widać gołym okiem.

Mimo tego się nie zrażam i mam zamiar coś sobie z tego uszyć - może żakiet New Look, może żakiet bombka?

W każdym razie, jeśli zastanawiacie się nad kupieniem "Burdy vintage" -kupcie, ale liczcie się z tym, że czeka was wiele obróbek.




poniedziałek, 10 listopada 2014

Pióra, pióra.../ sesja zdjęciowa!

Parę tygodni temu kupiłam od Vintage Girl toczek z piór. Jest on czarno-biały, elegancki i bardzo kojarzy mi się z latami 50-tymi. Stwierdziłyśmy więc z siostrą, że czas uwiecznić go na zdjęciach. Tak oto powstał pomysł na sesję w toczku - tylko twarz, gdyż reszta mojego stroju jest...dość współczesna. Na siebie zarzuciłam roboczo płaszcz siostry (mój rozkloszowany retro płaszcz jest w trakcie szycia), czarne futro i...do dzieła!

Gdybyście byli ciekawi, fryzurę inspirowałam tym zdjęciem:

Fryzura nie dokładnie identyczna, mam za długie włosy :C
Voila: