piątek, 29 listopada 2013

KOLOROWE gwiazdy lat 20 i 30!

Post nietypowy. Natchnęło mnie tego wieczoru, żeby pokolorować na edytorze zdjęć zdjęcia starych gwiazd kina.Chyba wyszło mi w miarę dobrze, zresztą sami oceńcie - mogłabym w przeszłości pracować kolorując zdjęcia?

1. Clara Bow


2. Marlene Dietrich


3.Louise Brooks




4. Greta Garbo



Muszę przyznać, że to jest świetna zabawa! Wzorując się na tym co wiesz wybierasz ulubionym aktorkom dowolny kolor włosów, szminki. Sama musiałam poprawiać ich brwi (a poprawiać cienkie brwi aktorkom z dwudziestolecia międzywojennego, to nie jest hop-siup!). Gdyby ktoś kiedyś chciał żebym mu jakieś zdjęcie pokolorowała, to jestem do usług ^ ^

P.S
Oryginalne czarno-białe zdjęcia możecie znaleźć w google ;)

piątek, 22 listopada 2013

Nie tylko Coco zmieniła modę...

Erté - malarz, grafik i projektant, przedstawiciel stylu Art Deco. Tworzył dekoracje i kostiumy do opery, teatru i baletu. W latach 1916-1926 projektował okładki czasopisma „Harper’s Bazaar” (stworzył ich ponad 200). W 1925 wyjechał do Hollywood. Pracował tam jako scenograf przy filmach. 

Właściwie zwróciłam na niego uwagę czytając moją grubą książkę. Erté zaprojektował okładkę "Harper's Bazaar" w 1919 roku. Wyglądała ona tak:


Obraz nosi tytuł "New Bridges for the Seven Seas". Erté jako jeden z pierwszych przedstawiał kobietę jako syrenę, asyryjską księżniczkę bądź królową Egiptu, ale przede wszystkim jako kobietę wolną. Przejawiał to w rozmaity sposób w swoich wybitnych grafikach, gdzie zwracał uwagę na strój oraz fryzury: grzywki, frędzle, strzeliste upięcia, metaliczne hafty i ogólną kompozycję stroju (np. sznury pereł).





 




Podobają wam się jego dzieła/projekty? Mi osobiście bardzo, jest teraz jednym z moich ulubionych malarzy/grafików tuż obok Muchy i Rossetti'ego :D

poniedziałek, 18 listopada 2013

Brak tytułu

Znacie taki moment jak nie macie kompletnego pomysłu na posta? Ja jakieś parę miesięcy temu przeżywałam kryzys, pt. "Mam za dużo pomysłów na posty", ale chwilowo poddaje się atmosferze dekadenckiej jaką jest listopad i temu dalekiemu okresowi, jaki dzieli Święta Bożego Narodzenia od teraźniejszej daty. Przed wami, więc - post o niczym.

I takie małe pytanko - lubicie listopad? Z jednej strony kojarzy on nam się z siostrami Bronte, a z drugiej - nienawidzę deszczu. Chwilowo mamy go mało, ale, kto wie - przecież śnieg zaszczyca nas ostatnio swoją obecnością w październiku (ten rok stanowił wyjątek), więc czemu nie deszcz? Ale chwilowo pada tylko okazjonalnie, nieprawdaż? (Boże, co ja tu piszę?)

Tak przy okazji napiszę może coś sensownego - miałam w sobotę imieniny i wśród prezentów dostałam trzy kostiumowe:

Książka "FASHION.The Whole History" (przeczytanie jej całej zajmie mi z miesiąc!), książka o Toli Mankiewiczównie i...rękawiczki a la lata 50, które wyglądają atrakcyjniej niż na zdjęciu (zignorujcie proszę jego jakość).
Wiedzieliście, że księgarnia Muzeum MOCAK, to prawdziwy skarbiec dla ludzi zainteresowanych kostiumami (i historią mody)? Będąc tam obliczyłam 26 książek o modzie (w tym o modzie z XIX I XX wieku). A, to na pewno nie wszystkie!


Ponieważ post jest generalnie o niczym, to pozwolę sobie wtrącić trochę słów o renesansie (taaak, przenieśmy się 5 wieków wstecz, czemu nie?). Ostatnio spodobały mi się suknie podobne do tej:


 Wszystko to przez to, że jestem świeżo po oglądnięciu "Kochanic króla", a tam podobały mi się sukienki sióstr Boleyn:



Te nakrycia głowy, które widzicie są całkiem przyzwoite, w filmie występowały o wiele brzydsze. O sukniach renesansowych wiem bardzo mało, myślę więc, że czas się trochę podszkolić.

Myślę, że to na razie tyle i przykro mi, jeśli posty będą się rzadko pojawiały, ale po prostu mam za dużo nauki...:C Postaram się to nadrobić w Święta!









piątek, 8 listopada 2013

Jesienne powroty...

Wróciłam do żywych i przepraszam za moją długą nieobecność na blogu, ale byłam na tygodniowym w obozie w Anglii (no, a do tego dochodzą tygodniowe zaległości) :D Dzisiejszy post będzie, więc wymieszany zdjęciami z Londynu i będzie dosyć...ogólny.

Najpierw pochwalę się, że do Wielką Brytanię zwiedziłam już po raz drugi z rzędu. Akurat teraz byłam na obozie w Kingswood, więc głównie uczestniczyłam w zajęciach sportowych i z języka angielskiego, a zwiedzanie zostało odłożone na boczny plan. Mimo tego udało mi się ponownie zawitać pod Buckhingam Palace, Big Benem i (to po raz pierwszy) dokładnie pod London Eye.




 Jestem zauroczona miejscowością o nazwie Canterbury. Miałam tam tylko dwie godziny dla siebie i jest to STANOWCZO  za mało! To miasto jest pełne cudownych, klimatycznych sklepów...



Wiem, że było tu ostatnio pusto, ale postaram się to nadrobić!